SHIPMAN Strona Główna SHIPMAN
FORUM MODELARSTWA SZKUTNICZEGO

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Poprzedni temat :: Następny temat
Odnalezienie wraku San Jose
Autor Wiadomość
Andi
Admirał


Posty: 732
Skąd: Wołów
Wysłany: 2015-12-06, 20:03   Odnalezienie wraku San Jose

Odnalezienie wraku San Jose

Jak podają agencje BBC , PAP , Tvn 24 odnaleziono wrak San Jose.

- Świetne wiadomości! Znaleźliśmy galeon San Jose - oznajmił prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos. Wrak hiszpańskiego okrętu zatopionego przez Brytyjczyków 307 lat temu jest określany jako "Święty Graal" podmorskich poszukiwaczy skarbów. Galeon San Jose miał bowiem na pokładzie najcenniejszy ładunek, jaki kiedykolwiek poszedł na dno.
W swoim ostatnim rejsie San Jose był wyładowany po brzegi złotem, srebrem, klejnotami i biżuterią, których wartość szacowano później na nawet 17 miliardów dolarów.
Dokładnie nie wiadomo gdzie dokładnie znajdują się resztki galeonu. Pewne jest tylko to, że gdzieś u wybrzeży Kolumbii w pobliżu portu Kartagena, z którego galeon wyruszył w swój ostatni rejs w 1708 roku. Nie wiadomo też na jakiej głębokości spoczywa wrak i jak trudny jest do niego dostęp.


Zatonięcie San Jose - obraz Samuela Scotta

San Jose był jednym z trzech galeonów eskortujących 14 statków konwoju, które miały dostarczyć z amerykańskich kolonii kosztowności do Hiszpanii. Skarb miał posłużyć do finansowania wojny o sukcesję hiszpańską pomiędzy Wielką Brytanią, Holandią, Austrią, Prusami z jednej strony, a Francją, Hiszpanią, Bawarią i Kolonią z drugiej, która trwała w latach 1701-14.
Konwój tak zwanej "srebrnej floty" (nazwa na określenie transportu kosztowności z kolonii do Hiszpanii) został zaatakowany przez brytyjską eskadrę pod dowództwem admirała Charlesa Wagera u wybrzeży małej wyspy Isla de Baru, położonej niedaleko Kartageny. Zespół Royal Navy miał sporą przewagę i większość hiszpańskich statków uciekła, ale nie udało się to San Jose, który miał na pokładzie najwięcej kosztowności. Po kilku godzinach zaciekłej walki, gdy Brytyjczycy byli bliscy abordażu hiszpańskiego galeonu, na jego pokładzie doszło do potężnej eksplozji. Wysadziła go załoga, albo otrzymał bardzo pechowe trafienie w magazyn prochu. Okręt został rozerwany na strzępy i błyskawicznie zatonął z niemal całą 600 osobową obsadą oraz skarbem.
Poszukiwania wraku oraz skarbów z ładowni San Jose trwały 300 lat ale dopiero w 1981 roku amerykańska firma "Sea Search Armada" (SSA) ogłosiła, że udało się jej określić przybliżoną pozycję wraku.
Ciekawe czy informacje o skarbach okażą się prawdziwe. Jeśli tak to będzie to "bardzo bogate" odkrycie.

Pozdrawiam.
_________________
Andi


 
 
REKLAMA

Posty: 732
Wysłany: 2018-07-01, 20:44   Wielka tajemnica San Jose.

 
 
Andi
Admirał


Posty: 732
Skąd: Wołów
Wysłany: 2018-07-01, 20:44   Wielka tajemnica San Jose.

Wielka tajemnica San Jose

Na temat wielkiego skarbu pod podkładem zatopionego galeonu San Jose od dawna krążyły opowieści. Problem jednak polegał na tym , że wszyscy wiedzieli o skarbie, ale nikt do tej pory nie mógł go namierzyć. Od 300 lat ów skarb spoczywa na dnie morza i jak podają agencje prasowe właśnie udało się określić jego położenie u wybrzeża Kolumbii.

Jeżeli owiane legendą opowieści są prawdą, to we wraku San Jose i wokół niego może spoczywać nawet 11 milionów złotych monet, srebro, klejnoty i inne kosztowności. Ostrożne szacunki mówią o skarbie wartym kilka miliardów dolarów. Te bardziej śmiałe - nawet o kilkudziesięciu miliardach.
I właśnie ta fortuna sprawia, że prawa do niej roszczy sobie Kolumbia, amerykanska firma, która określiła położenie wraku a nawet UNESCO. Niebawem ma rozpocząć się wielka operacja wydobycia skarbu na powierzchnię. Ciekawe jaki bedzie finał tej operacji.

Zainteresowanych większą ilością informacji o skarbie jak i o galeonie San Jose odsyłam:

https://www.tvn24.pl/maga...bedzie,161,2790

Pozdrawiam.
_________________
Andi


Ostatnio zmieniony przez Andi 2018-07-02, 16:49, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
Karrex
Admirał Wszechflot i Mórz


Posty: 5606
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2018-07-01, 22:33   Galeon San Jose

Andi, wielkie dzięki za info i linka.

SAN JOSE

San Jose trójmasztowy, 42-metrowy galeon hiszpańskiej Złotej Floty, uzbrojenie - 62-64 działa. Zwodowany w 1698 r., zatonął w 1708 r.



Pozwolę sobie dać większy fragment z artykułu.

https://www.tvn24.pl/maga...bedzie,161,2790
    Legendarny trójmasztowy San Jose – 42-metrowy galeon wielkiej hiszpańskiej Złotej Floty – dwa wieki po odkryciu Nowego Świata nie przewoził tam jedynie misjonarzy. Jego głównym zadaniem był wywóz złota, srebra, kosztowności i kruszcu, wydobywanego w kopalniach przez zwiezionych z Afryki Murzynów i miejscowych Indian, żeby zapewnić wieczny dostatek królom w Madrycie.

    Hiszpańska Złota Flota
    Rządzący wtedy Hiszpanią Habsburgowie potrzebowali złota Ameryki, by móc prowadzić wojny, między innymi z Imperium Osmańskim, wykupywać się z długów, budować wystawne rezydencje i udźwignąć gospodarkę kraju na przełomie XVII i XVIII wieku zapóźnionego już w stosunku do Wielkiej Brytanii, Francji i Niderlandów. Choć w Europie Habsburgom hiszpańskim (w innych częściach kontynentu rządziły inne gałęzie rodu) nie wiodło się najlepiej, to na Atlantyku panowali wtedy jeszcze niemal niepodzielnie. Zapewniała im to właśnie Złota Flota nazywana też Flotą Skarbów albo Flotą Indii Zachodnich. Zorganizowano ją po 1560 roku, 70 lat po przypadkowym odkryciu Kolumba. Z reguły składała się z dwóch grup - statków i okrętów wojennych - liczących od 30 do nawet 90 jednostek. Wszystkie one wyruszały wiosną z Sewilli w Andaluzji w trwającą okrągły rok, wciąż trudno wtedy wyobrażalną, podróż. Część z nich płynęła do Veracruz w dzisiejszym Meksyku, część zaś kierowała się ku Indiom Zachodnim (obecnie Wyspy Karaibskie). Tam wyładowywano towary wiezione z Europy, a potem największe jednostki – galeony z potężnymi ładowniami – wyruszały na południe, by w sierpniu dobić do portów Cartagena de Indias (Kartageny) w dzisiejszej Kolumbii i Portobelo w dzisiejszej Panamie. W tych portach załogi statków zimowały, czekając na zwożone z głębi południowoamerykańskiego lądu bogactwa. W kolejnym roku wszystkie delegacje – od Meksyku po Kolumbię – wyruszały w morze w umówionym czasie i wiosną spotykały się na Kubie, w Hawanie. Stamtąd wracały wspólnie do Hiszpanii wyładowane towarami i kruszcem. Kilkadziesiąt statków handlowych na całej trasie chroniły wspomniane galeony – dobrze uzbrojone, choć ociężałe, bowiem nawet pod ich pokładami, których żal było nie wykorzystać, przewożono wszystko to, co w Europie budziło podziw. Okręty były wyładowane złotem, srebrem, klejnotami - które teraz stanowiły już własnością europejskich królów, arystokratów i banków - oraz kawą i egzotycznymi przyprawami. Banki w fazie wczesnego europejskiego kapitalizmu miały już udziały w hiszpańskim złocie i srebrze w zamian za kredyty udzielane wiecznie tonącym w długach władcom.

    O tym, jak potężne zasoby kruszcu trafiały wtedy z Ameryki Południowej i Środkowej do Europy, świadczy fakt, że Hiszpanie na swoich statkach przywieźli na Stary Kontynent do połowy XVII wieku około 15 tysięcy ton srebra i 180 ton złota. Przewyższało to trzykrotnie ówczesne rezerwy złota, jakie europejscy władcy mieli w swoich skarbcach. Według historyka Timothy'ego R. Waltona, autora książki "Hiszpańskie floty skarbów", kolonizatorom udało się wywieźć z Ameryki w ciągu ponad 200 lat złoto, srebro i kosztowności o wartości odpowiadającej dzisiaj 530 miliardom dolarów.

    Na ładunki tych statków i okrętów – również San Jose, zwodowanego w 1698 roku i służącego w hiszpańskiej flocie zaledwie 10 lat – liczyła co roku cała arystokratyczna Europa.

    Galeony były potężne, a ich siła niemal mityczna. W ciągu niemal 150 lat, do 1708 roku, tylko trzy razy – raz Holendrom w 1628 roku, raz Anglikom w 1657 i raz połączonym siłom angielsko-holenderskiego sojuszu w 1702 – udało się w zasadzkach rozbić całą hiszpańską Złotą Flotę. Nigdy jednak nie dokonano tego na otwartym morzu, lecz w portach Europy. Holendrzy, którzy jako jedyni w 1628 roku zdobyli cały skarb floty, przez kolejne osiem miesięcy finansowali z niego żołd dla całej swojej armii, a z tego, co zostało, wypłacili bajeczne dywidendy akcjonariuszom związanym z dworem, fundując im wielkie majątki. To kolejny dowód na to, jak nieprzebrane bogactwa wywozili z kolonii Hiszpanie.

    Dlatego San Jose musiał budzić postrach. Wyposażony w 62 armaty i wielką prochownię stanowił gwarancję spokojnego rejsu do Sewilli. A przynajmniej miał stanowić.

    Krótka walka. Galeon i fortuna na dnie
    Wiosną 1708 roku z ekspedycją na Karaibach przebywał, wraz z czterema dużymi okrętami, angielski komandor Charles Wagner. Był to okres wojny o hiszpańską sukcesję i Anglicy próbowali osłabić Hiszpanię, starając się pokrzyżować jej interesy również w zamorskich koloniach. O obecności Wagnera i jego marynarzy Hiszpanie wiedzieli, jednak późną wiosną nie mogli już zwlekać. Część Złotej Floty, która wypłynęła z Veracruz w Meksyku zgodnie z planem, czekała w Hawanie na statki wciąż jeszcze stojące w Portobelo i Cartagena de Indias. Kubański konwój chciał wyruszyć do Europy przed sezonem tropikalnych huraganów i jego dowódca zagroził, za pośrednictwem posłańców, że nie zaczeka na resztę.

    Dowodzący Złotą Flotą Jose Fernandez de Santillan w końcu zdecydował.

    28 maja 14 statków handlowych, jeden tak zwany holk i trzy galeony stanowiące ich obstawę - w tym San Jose - ruszyły z Portobelo do Kartageny, gdzie miał być ich ostatni przystanek przed rejsem na Kubę. Hiszpan zdecydował się na ten krok pomimo tego, że Anglicy stacjonowali zaledwie 30 km od Kartageny.

    Dziesięć dni później roku San Jose i 17 innych jednostek pojawiły się w pobliżu położonego na południe od Kartageny półwyspu - dziś już wyspy Baru oddzielonej od lądu sztucznym kanałem.

    Następnego dnia, po południu, na horyzoncie pojawił się Wagner i jego cztery okręty. Expedition miał 70 armat, Kingston 60, Portland 50, a Vulture 28. Hiszpanie - San Jose (62 armaty), San Joaquin (64) i Santa Cruz (44) - zajęli pozycje obronne.

    San Jose był największy i to na nim najbardziej zależało wrogowi. W jego ładowni znajdowała się ponoć równowartość 7-11 milionów ówczesnych pesos, San Joaquin przewoził 5 milionów pesos, a Santa Cruz zdecydowanie mniej. O piątej po południu Kingston zaatakował San Joaquina, a ExpeditionSan Jose.

    San Joaquin zdołał się wycofać. San Jose – po półtorej godziny ostrzału z dwóch stron z odległości zaledwie 60 metrów – nagle wybuchł.


    Galeon San Jose tonie po wybuchu. Obraz Samuela Scotta / Źródło: domena publiczna/wikipedia (http://www.tvn24.pl)

    Do tej pory nie wiadomo, jak do tego doszło. Być może angielska kula armatnia przeszyła belki rufy i trafiła w położoną głęboko prochownię. Być może doszło do jakiegoś błędu w trakcie ładowania armat. Galeon poszedł na dno, a wraz z nim niemal 600 marynarzy i podróżnych. Przeżyło tylko 11 osób. San Joaquin i 13 z 14 statków handlowych dotarło do Kartageny. Santa Cruz, uciekający przed Anglikami do godzin porannych następnego dnia, został przechwycony. Miał na pokładzie - jak się okazało - tylko stosunkowo niewielki prywatny skarb.

    Fortuna przepadła.
Więcej na temat
https://www.tvn24.pl/maga...bedzie,161,2790
» Treasure trouble: U.S. firm launching expedition to storied shipwreck despite Colombia claims
https://www.miamiherald.c...le81647857.html


Zobacz też:
» Spanish galleon San José
https://en.wikipedia.org/wiki/Spanish_galleon_San_Jos%C3%A9
_________________
Pozdrawiam
Karol



 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template Chronicles v 0.2 modified by Nasedo

| | Darmowe fora | Reklama
Strona portalu