NEWS z 14.04.2011
Tajemniczy wrak spoczywa u wybrzeży Finlandii.
Choć wrak był oznaczony już od ośmiu lat, traktowano go jako niezbyt ciekawe szczątki jednostki handlowej lub rybackiej.
Ekipa fińskich płetwonurków odkryła jednak, że to XVIII-wieczny okręt wojenny. Do tego: okręt nieznanego pochodzenia.
Podejrzany wrak spoczywa na głębokości 60 metrów, około 20 kilometrów w kierunku południowym od Helsinek.
Gdyby nie grupa nurkowa Badewanne mógłby zostać niezauważony. Tymczasem - jak się okazuje - może to być jeden z ciekawszych zabytków z tej epoki.
Okręt leży na dnie ze stojącymi masztami, jest w dobrym stanie. Na pokładzie do tej pory wisi dzwon okrętowy.
Odpadł galion, przedstawiający figurę ludzką, jednak nadal można go znaleźć w pobliżu wraku.
Naliczono 6 zachowanych dział - reszta mogła zostać wyrzucona do morza, aby odciążyć tonącą jednostkę.
Nie wiadomo, w jakich okolicznościach zatonął. Do tej pory nikt nie zidentyfikował okrętu.
Mógł przynależeć do floty angielskiej, duńskiej, pruskiej, rosyjskiej lub szwedzkiej.
Finowie przekazali już zdjęcia do muzeów morskich odpowiednich krajów.
U wybrzeży wyspy Olandia na dnie Morza Bałtyckiego szwedzcy płetwonurkowie odkryli wrak słynnego okrętu Mars, należącego do floty króla Szwecji Eryka XIV Wazy. Był to największy statek wojenny, jaki w XVI wieku pływał po Bałtyku.
W 1564 roku oblężony przez flotę 37 statków z Danii i Lubeki Mars zatonął po dwóch dniach walk na skutek eksplozji prochu na pokładzie. Przez 447 lat spoczywał nieodkryty na dnie Bałtyku, aż latem 2011 roku grupa szwedzkich płetwonurków oraz archeologów natknęła się na wrak spoczywający na głębokości 75 metrów w odległości 10 mil morskich (18,5 km) na północ od Olandii. Naukowcy od lat bezskutecznie próbowali zlokalizować statek.
- Wrak leży na lewej burcie i jest stosunkowo dobrze zachowany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wyleciał w powietrze. Eksplozja spowodowała dziurę w prawej burcie - mówi Andreas Olsson, szef działu archeologicznego Muzeum Historii Morza w Sztokholmie.
Okręt został zidentyfikowany jako Mars m.in. dzięki herbowi Wazów odnalezionym na jednej z armat z brązu.
Zbudowany z litego drewna dębowego Mars wyposażony był w 107 dział, a na pokład zabierał 800 ludzi.
- Jest większy i starszy od statku Waza, dlatego może być jeszcze ciekawszy. Poza tym zatonął w pełni wyposażony, w trakcie walki - twierdzi Richard Lundgren, jeden z płetwonurków z ekipy, która odnalazła okręt.
Na razie jednak nie wiadomo, czy statek zostanie wydobyty na powierzchnię i podobnie jak Waza będzie atrakcją turystyczną. Obszar, gdzie znaleziono wrak, został zamknięty. Będzie miejscem dalszych badań naukowych.
Tomasz Stachura, nurek z Gdyni, bierze czynny udział w badaniu wraku XVI-wiecznego galeonu, który zatonął wioząc cenny ładunek. Część podwodnego skarbu została już zlokalizowana.
Po 20 latach poszukiwań, szwedzcy naukowcy natrafili na ślad galeonu Mars. Był to największy okręt wojenny w ówczesnym świecie, o wyporności 1800 ton. Na pokładzie przewoził 107 ogromnych dział i 800 osób załogi. W maju 1563 roku, po dwóch dniach pościgu i bitwy morskiej, na Marsie nastąpił wybuch, który spowodował błyskawiczne zatonięcie jednostki. W falach północnego Bałtyku okręt zniknął na 450 lat.
Nurkowie od lat starali się odkryć tę największą zagadkę Bałtyku. Ostatecznie udało się to Richardowi Lundgrenowi ze Szwecji. Wrak leży 10 mil od brzegów szwedzkiej Olandii na głębokości 73 m. Okolice wraku są pilnie strzeżone przez szwedzkie wojsko. Prace na miejscu prowadzi grupa badaczy, w tym doświadczony nurek i fotograf podwodny z Gdyni Tomasz Stachura.
- Tomek został zaproszony do udziału w eksploracji wraku, dzięki wcześniejszym osiągnięciom - mówi nurek i kuzyn Tomasza Stachury, Andrzej Stachura.
A jest się czym chwalić, bo na koncie gdynianina jest nie jedno odkrycie. Brał m.in. udział w inwentaryzacji największego wraku Bałtyku - niemieckiego lotniskowca Graff Zeppelin, rok temu odnalazł z przyjaciółmi zaginiony wrak Akademik Karpiński, jako pierwszy dotarł do XVI-wiecznego żaglowca Sea Horse przy Alandach na głębokości 105 m. Te i inne osiągnięcia nurek uwiecznia na zdjęciach podwodnych.
- Jeszcze nigdy nie miałem okazji brać udziału w tak niesamowitym projekcie - przyznaje Tomasz Stachura. - Ogromna ilość środków i sprzętu, możliwość rozmowy z królem Szwecji, a przede wszystkim świadomość znaczenia przedsięwzięcia, w którym mam okazję uczestniczyć to przygoda życia.
Podwodna sesja fotograficzna nie trwa długo, ale nurkowie pracują na zmianę. Pod wodę jednocześnie schodzi kilka osób, oświetleniowcy, fotografowie oraz archeolodzy.
- Głębokość 73 m osiąga się w kilka minut - wyjaśnia Stachura. - Potem przez około pół godziny nurkowie zajęci są pracą. Do dyspozycji mają między innymi podwodne skutery, które usprawniają proces poruszania się wokół wraku. Potem następuje powolne wynurzenie, które trwać może nawet godzinę.
Choć zdjęcia, które powstają podczas nurkowań są objęte ścisłą tajemnicą, wiadomo już, że we wnętrzu wraku znaleziono co najmniej cztery tysiące monet. Niewykluczone że znajdują się na nim inne kosztowności. Proces inwentaryzacji Marsa zakończy się w przyszłym roku, wtedy zostanie wydany album z fotografiami wykonanymi między innymi przez gdyńskiego nurka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum