A przy okazji podrążę jeszcze temat szelaku.
Odnośnie koloru, to bardzo podoba mi się bursztynowy kolor jaki nadaje drewnu i to akurat akceptuję w stu procentach.
Jednak interesuje mnie jego trwałość,,,,
czy po np. 20 latach pojawiają się na nim spękania jak na meblach na wysoki połysk z PRL-u, czy raczej jeśli nie jest narażony na uszkodzenia mechaniczne i wilgoć, to nic się z nim nie będzie działo nawet po stu latach.
Szelak położony dzisiaj spokojnie "przeżyje" nas i nasze wnuki , gdzieś już na forum pisałem, że moje pierwsze zaszelakowane przedmioty mają przeszło 30 lat i mają się dobrze
Co do "wysokiego połysku" to różnica jest taka, że na modelu ja kładę 1, góra 2 warstwy (aby właśnie uniknąć wysokiego połysku ), a na meblach jest tych warstw kilkanaście. A za czasów PRL-u, to ten wysoki połysk uzyskiwano wszelkimi wynalazkami (niektóre nie przetrwały próby czasu), a nie szelakiem (lub szelakiem podrabianym).
Co do spękań szelaku, to tu wypowiedzieć mogłaby się osoba mająca w naprawie (konserwacji) meble poniszczone przez różne czynniki (głównie atmosferyczne).
W tym zakresie mam niewielkie doświadczenie - kilka lat temu zmywałem politurę z "rodowych mebli" (przeszło 100 letnich) i żadnych spękań na nich nie było.
Witam.......
A ja dalej pomęczę temat szelaku,,,,i pomęczę ciebie z racji tego, że jesteś jedyną osobą jaką znam. która go używa i miał z nim do czynienia.
Paczka z szelakiem już do mnie dotarła i jestem mega zadowolony z efektów.
Pokrywanie nim małych elementów daje rewelacyjne efekty.
Jednak co z większymi powierzchniami takich jak kadłub,,, wychodzą nie za fajne ślady coś ala zacieki ponieważ szelak szybko zasycha ,,,naczytałem się o szmatkach nasączonych szelakiem,,,tamponach itp jednak nie przemawia to do mnie,,,,
I tu pytanie:
Czy można go nakładać natryskowo, czy też są jakieś przeciwwskazania, bo nigdzie nie znalazłem słowa na ten temat?
Z tego co się zdążyłem zorientować nie jestem jedyną osobą
yetislawo napisał/a:
...
To co wcześniej zrobiłem pobejcowałem bejcą nitro, odrobinę ciemniejszą od tego co sobie wymyśliłem. Bejcę przetarłem papierkiem i szmatką nasączoną alkoholem (czysty i mocny ).
W 2-gim etapie kolorek właściwy i polerowanie skorą. Szelak z pędzla to już czysta radość .
Co do Twoich pytań, to nawet najlepszy instruktaż nie da efektów osobie z brakiem doświadczenia. Wyobraź sobie, że czeladnik potrzebuje 2 lat terminowania, żeby mógł przystąpić do egzaminu czeladniczego. Potem kolejne lata na papiery mistrzowskie - kilka lat robienia tego samego, a Ty chciałbyś po pierwszym malowaniu mieć efekt.
Każda z metod nakładania szelaku wymaga niestety doświadczenia w nakładaniu szelaku, bo to że ktoś nawet 20 lat używa pędzla, to wcale nie świadczy, że poradzi sobie z szelakiem na większej płaszczyźnie.
Zwróć uwagę, że nie polecałem szelakowania, pisałem Ci:
"...jednak jest to trudny materiał, gdyż naturalnie błyszczy i jest stosowany na tzw. "wysoki połysk" - tylko dwie pierwsze warstwy mogą mieć powłokę w miarę matową, przy odpowiednim stężeniu - metoda prób i błędów. Przy nakładaniu mogą np. błyszczeć łączenia płaszczyzn malowań, bo na łączeniach masz więcej niż dwie warstwy, i efekt wychodzi inny od zamierzonego ..."
Co do natrysku szelaku, to ze względu na jego dość szybkie schnięcie, może nie być skuteczne. Jeżeli będziesz pryskał z odpowiedniej odległości to na płaszczyznę natrysku może spadać już pył. Gdy już dostosujesz odległość, że dociera płyn, to trudno jest uzyskać cienką warstwę, dodatkowo szybkie zapychanie dyszy - jednym słowem metoda prób i błędów - nieopłacalne. Dużo szelaku idzie w "kosmos". Też to przerabiałem, i jak pamiętam efekt był taki, że wszystko zmywałem.
Nakładanie pędzlem, jak pisałem wymaga dużej wprawy, trzeba tak nakładać, aby nie było widać łączeń (mokre w mokre we wszystkich kierunkach). Błyszczące łączenia to jest jeszcze najmniejszy problem, gdy nałożysz za dużo, to spirytus rozpuszcza poprzednie pociągnięcie i na krawędziach (łączeniach) szelak zasycha taką wypukłością (otoczką). Trzeba dość szybko nakładać - potrzebna wprawa. Pędzel powinien być już używany, żeby nie gubił włosia (na marginesie ja używam średnio miękkich). Taki nowo kupiony trzeba tak długo "pędzlować" wodą po desce, aż wypadną wszystkie włosy, które były źle sklejone.
Pierwsza warstwa na drewno to żaden problem, przy odpowiednim stężeniu wsiąknie, druga warstwa już zastyga powłoką, trudność "obróbki" szelaku polega na tym, że szybko tworzy się powłoka, ale kilka (kilkanaście) minut jest miękka, lepiąca, wszelkie poprawki powodują, że się "mazie", tworzy się taka "otoczka" i ogólnie kicha.
Ja już też nie mam takiej wprawy w kładzeniu szelaku jak kiedyś, i wykończeniowo kadłub "tamponowałem" (nie mylić z tepowaniem) dość rozcieńczonym szelakiem, tak długo, aż efekt mnie zadowalał. Każdy dochodzi do własnych metod - jedną żmudną metodą prób i błędów.
Może Sławek doda coś od siebie, to i ja dowiem się czegoś nowego
Posty dotyczące szelaku wydzieliłem do jednego wątku.
Witam.
No łatwo to nie będzie Mnie tu brakuje wielu informacji.
Jaki szelak? Jaki rozpuszczalnik? Jaki roztwór i jak przygotowany?
Jaki pędzel? Jak przygotowana powierzchnia? Jaki odstęp miedzy warstwami? Jaka temperatura? Dużo pytań, ale i technika trudna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum