Wysłany: 2013-07-22, 17:56 22 lipcowy spacer do mariny
Spacer 22 lipcowy
Jak człowiek pracuje, to nawet nie wie co dzieje się w mieście , a dzieje się wiele
W czasie dzisiejszego spaceru dowiedziałem się więcej niż przez ostatnie dwa tygodnie
Jeszcze trwają regaty VOLVO Gdynia Sailing Days
W Basenie Prezydenta cumował Generał Zaruski - "nówka, nieśmigany" - mahonie wyglądają zacnie (niestety z w/w powodów nie mogłem pojechać do Gdańska na Zlot, więc "zwiedzanie" mnie ominęło, a teraz nie miałem aparatu, więc nawet zdjęcia nie mam - gdy wróciłem z aparatem "Generała" już nie było ).
Natomiast w hangarze JKM "Gryf" dzięki uprzejmości CMM w Gdańsku (do 15 października) można zobaczyć
legendarny jacht Leonida TeligiOPTY - dzięki platformie można wejść na wysokość pokładu.
OPTY został zaprojektowany przez słynnego polskiego konstruktora jachtów Leona Tumiłowicza z przeznaczeniem na samotny rejs dookoła świata. Zbudował go, na przełomie lat 65/66, Maciej Dowhyluk.
Opty ma niespełna 10 m długości i prawie 3 m szerokości, dwa maszty, silnik o mocy 7 KM i 1,56 m zanurzenia.
Po rejsie Teligi jednostka służyła do celów szkoleniowych w WSM w Gdyni. W 1979 r. została przekazana do CMM w Gdańsku. Początkowo była eksponowana przed gdańskim Żurawiem, później trafiła do hangaru w Muzeum Wisły w Tczewie (gdzie miałem okazję ją oglądać w 2010 r.).
Po tylu latach magazynowania, stan jest opłakany, ale nie tragiczny (chodzą słuchy, że może znajdzie się nowa lokalizacja w Gdyni, ale to daleka przyszłość).
Jadąc autobusem do Chwaszczyna na terenie firmy VBW zobaczyłem jacht (trochę daleko od morza) MIRANDA, flagi polska i australijska, kpt. Puchalski... coś mi to mówi...
MIRANDA
Na jachcie tym kpt. Zbigniew Puchalski, znany gdyński żeglarz (od 81 w Australii), w latach 1976-1980 odbył samotnie czteroletni rejs dookoła świata. Trasa wiodła z Plymouth do Newport (OSTAR'76), następnie przez Bermudy, Wyspy Morza Karaibskiego, Kanał Panamski, Australię, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, Plymouth, Morze Północne, Kopenhagę, kończąc w Polsce.
Najlepszym miejscem dla OPTY, Dalu i Mirandy byłoby muzeum. Ponoć rozpatrywana jest możliwość wystawienia Mirandy przed wejściem do budynku muzealnego (MMG) w przejrzystej obudowie, chroniącej zabytek przed wpływami atmosferycznymi.
Gdyby natomiast pojawiła się możliwość na zrealizowanie idei Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku utworzenia Muzeum Żeglarstwa Polskiego, nic nie stoi na przeszkodzie, aby scalić kolekcję zabytkowych jachtów morskich. Na razie jachty "Dal", "Opty" i "Kumka IV" ze zbiorów CMM zalegają w muzealnym magazynie w Tczewie. Razem z "Mirandą" mogłyby być trzonem ekspozycji w muzeum żeglarstwa. Również władze Gdyni są przychylne pomysłowi stworzenia placówki muzealnej związanej w historią portowego miasta, z którego niegdyś polskie jachty wyruszały w pierwsze bliskie i dalekie rejsy.
Jacht "Miranda"
typ osprzętu żaglowego - słup bermudzki (jeden maszt i dwa podstawowe żagle trójkątne - fokżagiel i grotżagiel).
Powierzchnia ożaglowania liczy 50 m kw.
Wyposażeniem dodatkowym był samoster wiatrowy, umożliwiający ustawianie jachtu na stałym kursie, a to pozwalało na samotną żeglugę.
Pięć zagranicznych okrętów wojennych ze Stałego Zespołu Sił Morskich NATO USS Gravely, HMS Westminster, turecki TCG Gokova, hiszpański ESPS Almirante Juan De Borbon, niemiecki FGS Rhön i polski ORP Gen. Kazimierz Pułaski na święta zawitało do Gdyni. Trzy pierwsze były udostępnione do zwiedzania w sobotę i niedzielę - bezpłatnie.
zdjęcie z internetu Anna Kassolik, Błękitny Patrol WWF
Jak długo żyję to pierwsze spotkanie w naturze z osobnikiem tej rasy , i do tego prawie w centrum miasta. Jest na Wybrzeżu kilka miejsc, które sobie upodobały, ale są to miejsca zazwyczaj bezludne. Wracając bulwarem natknąłem się na wysokości Gdyńskich Rybek na "znajomego" liska.
zdjęcie z 2017 r.
Mało tego, schodząc z bulwaru w Aleję Piłsudskiego dwa dziki w odległości metra przebiegły mi drogę (tu akurat stały szlak tych dzików - w zeszłych latach spotykałem je tu kilkakrotnie).
zdjęcie z 2018 r.
Dziki i liski to w Gdyni nic nowego, są spotykane od kilku lat i to nie tylko na obrzeżach miasta, choć tam najczęściej.
zdjęcie z Facebooka
lis w porcie, z neta
Ewenementem było to, że te trzy gatunki zwierząt spotkałem jednego dnia, w przeciągu godziny.
Wczoraj znów swoje kroki skierowałem na Molo Południowe z nadzieją, że znów spotkamy foczkę lub nawet foczki, gdyż z info z neta i od Błękitnego Patrolu WWF wynika, że nasze Molo odwiedzają trzy do czterech foczek. I tu rozczarowanie - foczka była, ale martwa
Pan z BP WWF poinformował mnie, że ciało zostało podjęte przez Błękitny Patrol i dostarczone do SM w Helu. Nie wiadomo czy to jedna z tych czterech foczek czy może jeszcze inny osobnik i co było powodem zejścia. Na ciele nie stwierdzono żadnych obrażeń. Szkoda zwierzaka.
Ja zawsze dobrze wspominałem wycieczki po portach, kiedy mogłem pooglądać łódki i kutry, a obok nich potężne żaglowce i statki pasażerskie. Wrociło mi to wspomnienie po przeczytaniu artykułu na portalu http://imps.pl/ na temat podróży do miasta Kopernika.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum