Wysłany: 2009-03-19, 12:01 Santa Maria '86 / waloryzacja
SANTA MARIA
Przy budowie nie uniknąłem kilku błędów.
Wprowadziłem kilka "innowacji", mianowicie zrobiłem planki zakładkowe, nachodzące na siebie - tą metodą budowali ludzie Nordu, południowcy robili płaskie poszycia.
Oglądając modele w necie i plany SantaMarii w albumie Anatomy of the Ship - 1492 - The ships of Christopher Columbus nigdzie nie znalazłem potwierdzenia mojego pomysłu, więc trzeba było to zmienić.
Dysponując już fornirem (meranti, sapelli na burty, wenge na detale, dąb na pokłady) postanowiłem przebudować mój 23 letni model.
Usunąłem zbyteczne elementy i wyrównałem burty, uzupełniając łatami z forniru
Pozostawiłem pionowe wzmocnienia burt, trochę niepotrzebnie, bo zamiast przykleić jedną listwę, musiałem się bawić w dopasowywanie pomiędzy pionami
Początkowo na poszycie pokładów wybrałem brzozę (przykł. kasztel rufowy), ale dąb bardziej mi się spodobał, więc mimo przeskalowanych porów użyłem forniru dębowego.
SM reinkarnacja można by rzec Widzę że masz sentyment do zdobień na rufie i nie chcesz ich ruszać (a może zostawiasz na koniec). Jestem pelen podziwu dla Twojej pracy bo ja raczej zostawiłbym model jako relikt minionych czasów, a zacząłbym budowę nowego. Może to moje zawodowe zboczenie, że wolę budować nowe łajby niż remontować stare Rozumię że santisima czeka na wenę
Wysłany: 2009-03-21, 13:22 Santa Maria - reaktywacja
Bratek napisał/a:
...
Widzę że masz sentyment do zdobień na rufie i nie chcesz ich ruszać (a może zostawiasz na koniec)
...
W pierwszym zamyśle chciałem pozostawić jak najwięcej detali, ale po kolei ulegają wymianie. Swoim pytaniem troszkę wyprzedziłeś moją relację (właśnie nad tym pracuję)
Wracam do relacji.
Wymieniłem ożebrowanie kasztelu dziobowego (na wenge)
i na rufie też
Z wenge wykonałem też kil i stewy
Na burtach kasztelu dziobowego wymieniłem jeszcze raz deski i listwy
profilowaną listwę pod kasztelem zrobiłem z 3-ech warstw forniru wenge (3mm→2mm→1mm)
matriał: korpus wytoczyłem z buku, podstawa z wenge, listwy z meranti.
Odnowiłem kołkownicę (przymiarka mosiężnych nagli).
i na sucho na pokładzie
Przyszła kolej na greting. Usunąłem "firankowca", w luku wkleiłem z wenge podpory pod nowy greting. Zacząłem go robić z wenge, ale dałem sobie spokój i ostatecznie zrobiłem z buku (patyczki od lodów), zabejcowałem ciemnym dębem.
Długo się zastanawiałem nad dekoracją kasztelu rufowego.
Zostawić czy wymienić? Wygrała druga opcja - wymiana. I kolejna dewastacja
Zwlekałem z decyzją, gdyż nie miałem pomysłu jak zrobić nowe elementy. Każdy kto wycinał coś małego z forniru, wie, że to "paskudztwo" potrafi rozszczepić się w każdym momencie.
I to mnie odstraszało, zwłaszcza, że łuki mają szerokość 1mm.
Teraz, kiedy elementy są gotowe, mam kolejny dylemat: malować czy pozostawić w drewnie (a jeżeli pozostawić w drewnie, to bejcować na mahoń czy ciemny dąb)???
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum