Wysłany: 2014-09-06, 20:11 Kpt.Tomasz Cichocki 2014 r.
Kpt. Tomasz Cichocki
Kpt.Tomasz Cichocki na jachcie "Indykpol" wypłynął w sobotę o 11.20 z francuskiego portu Brest w swój drugi, ponownie trasą na wschód, samotny rejs dookoła świata. "Jeśli człowiek nie da ciała, sprzęt na pewno wytrzyma" - powiedział PAP 56-letni olsztynianin.
14 lipca 2011 roku Cichocki na jachcie "Polska Miedź", klasy Delphia 40.3, po raz pierwszy podjął wyzwanie. Po 312 dniach oceanicznych zmagań, 7 maja 2012, wrócił do tego francuskiego portu. Za ten wyczyn otrzymał tytuł Żeglarza Roku 2012, Srebrny Sekstant oraz nagrodę honorową za Rejs Roku. Podczas blisko rocznej wyprawy aż 11 razy tracił przytomność i schudł 30 kilogramów.
Nowy jacht jest dłuższy o siedem stóp od poprzednika i ma ponad 14 metrów. Jest bardziej stabilny, bezpieczniejszy oraz szybszy. Pokonanie 33 tysięcy mil morskich może teraz zająć mniej niż 250 dni. 56-letni żeglarz ocenił, że nowy jacht doskonale przeszedł wszystkie próby i jest znakomicie przygotowany do wyprawy.
Planowana trasa rejsu dookoła świata kpt. Tomasza Cichockiego
Po polskim prestarcie, właściwy start rejsu dookoła świata nastąpi z francuskiego Brestu na początku września. Kapitan popłynie Szlakiem Kliprów, pomiędzy Europą i Dalekim Wschodem, Australią i Nową Zelandią, mijając trzy przylądki: Dobrej Nadziei (Afryka), Leeuwin (Australia) oraz Horn (Ameryka Południowa). Powrót do Brestu planowany jest w kwietniu 2015 roku.
Tomek przysłał film. Pod koniec mówi, że jest obrażony na bras genakera. Z korespondencji z Nim, wiemy, że próbował złapać uciekającą „linę” ciągniętą przez pracujący na wietrze genaker. Siła wiatru i powierzchnia genakera zrobiły swoje. Ręka Tomka jest poparzona. Dołączamy też nocne zdjęcie wykonane przez Kapitana. Daje to obraz rzeczywistości, że w czasie pokonywania ruty, musi być czujny, choć widok jest przepiękny. Jeszcze zatęskni za widokiem innych jednostek.
U Tomka nieprzerwana cisza. Oczywiście w rozumieniu siły wiatru. Jak widzicie z załączonej mapki (http://oceanweather.com/data/) cały Atlantyk śpi. Indykpol dosłownie kołysze się z boku na bok i bardzo leniwie pokonuje dłużące się mile. Taka sytuacja wbrew pozorom ma swoje dobre strony. Jesteśmy pewni, że Tomek przeznaczył ten czas na ostateczne "poukładanie się" z jachtem, czyli już teraz na 100% wie gdzie co leży itd.
Życzymy Tomkowi, by ta sytuacja nie trwała zbyt długo oraz oczywiście, by Ocean nie obudził się z letargu zbyt dynamicznie!
Zastanawiamy się czy to efekt Jego gospodarskiej porządności i zaradności, której Mu niewątpliwie nie brakuje, czy całkiem udany pomysł na zwiększenie powierzchni żagli. Oczywiście nieco żartujemy, ale zdjęcie uznaliśmy za bardzo ciekawe, ponieważ dużo mówi o kapitańskiej codzienności. Na tej małej powierzchni musi wykonać wszystkie zwyczajowe czynności, w tym pranie, które przecież trzeba rozwiesić! Jak widzicie, życie samotnego żeglarza to również proza codzienności. Po raz kolejny okazało się, że zanim zjemy pyszną zapiekankę, trzeba wcześniej ... obrać ziemniaki Dołączamy mapkę pogodową, (serwis http://oceanweather.com/) z której jasno wynika, że sytuacja pogodowa Cichego nie zmieniła się zbytnio. W tak pięknych okolicznościach przyrody, nie możemy liczyć na to, że Indykpol zaskoczy nas szybszym pokonywaniem kolejnych równoleżników. Wczorajsza rozmowa z Tomkiem uspokoiła nas w kwestii Jego samopoczucia - jest doskonałe. Z przyjemnością przekazujemy serdeczne pozdrowienia od Kapitana wszystkim Sponsorom, Partnerom, Kibicom i Przyjaciołom.
Wysłany: 2014-10-01, 20:43 Kpt. Tomasz Cichocki - news
29.09.2014
Kapitan ….
Życie toczy się ustalonym, sobie tylko znanym rytmem. Ponieważ to jeszcze nie pora silnych wiatrów i walki o życie, staram się jako tako posprawdzać urządzenia na jachcie. Bezsprzecznie pierwsze miejsce zajmuje telefon satelitarny do spółki z hydrogeneratorami. Ten pierwszy to w tych dniach mój jedyny kontakt ze światem. Nawet jeśli szczątkowy, poprzez czat i nieliczne rozmowy, to jednak. Jego nadrzędną jednak zaletą jest fakt, że w Polsce widzą, kiedy jest włączony. A jeśli jest, to znaczy, że ze mną wszystko w porządku. Aby jednak działał, musi mieć zasilanie. I tu na scenę wchodzą hydrogeneratory. Urządzenia w swym zamyśle bardzo proste, lecz w produkcji – mając na uwadze cenę – skomplikowane. Jednak żadna kwota nie jest w stanie osłabić ich zalet i bezsprzecznej przydatności. Wygląda toto jak kolumna od silnika przyczepnego, tyle tylko, że śruba na dole. zamiast napędzać jacht. wytwarza prąd wskutek obrotu w wodzie. I tyle. Proste i wydajne. Tak wydajne, że do tej pory, a minęło już 20 dni, tylko raz używałem generatora diesla do ładowania akumulatorów.
O innych elementach listy nie wspominam, żeby kogoś nie urazić. Bo wiadomo – drugie miejsce się nie liczy. Nie jesteś pierwszy, to jesteś ostatni.
Zmiany w kuchni. Wczoraj zapoczątkowałem sezon piekarniczy. Chleb udał się rewelacyjnie. Jeden bochenek już „wyszedł”. Drugi oszczędzam. Może starczy do niedzieli.
Ryby nie biorą. Moczyłem wędkę cztery dni, ale bez sukcesów. Może jacht płynie za szybko, a może wobler nie taki. Znajduję natomiast na pokładzie łatające ryby. Dwie, trzy dziennie. To jeszcze za mało na posiłek, ale mam nadzieję, że przy wyniku 4 pokuszę się o ugotowanie zupy.
Na trawersie Wyspy Zielonego Przylądka. A dalej już tylko chwila do równika. Tym bardziej, że wejdę w strefę pasatów, a te przeciągną mnie niemal na drugą półkulę. Jakby więc nie patrzeć – niebawem widzimy się do góry nogami.
Pozdrawiam
Atlantyk , okolice Cabo Verde 29.09.2014
A u kapitana:
U Cichego, po krótkiej ale gwałtownej przygodzie ze szkwałem, ponownie cisza. Szkwał zerwał się poprzedniej nocy i trochę zaskoczył Tomka. Jak to szkwał. Po usunięciu drobnych usterek olinowania, płynie spokojnie. Dziś niemal totalna flauta. Tomek "widzi" jakiś wiatr 100 mil na południe, ale póki co, jak nas informuje, stoi w miejscu.
U kpt. Cichockiego pogoda bez większych zmian ale zbliża się ważny moment rejsu. Być może jeszcze tego wieczoru zostanie przekroczony równik, a to w życiu każdego żeglarza wydarzenie bez precedensu.
Kpt. Cichocki 08.10.2014 o godz. 22.32.59 sekund przekroczył równik.
"I tak oto jesteśmy obecni na obu półkulach. A jeśli dalej tak pójdzie, to niebawem we wszystkich strefach czasowych" - tak powiedział kapitan Cichocki po przekroczeniu równika. Minął w odległości około 400 mil przylądek Calcanhar i położone w jego pobliżu Recife. Jacht płynie z prędkością 6 węzłów. Daje to dotychczasowy przebieg na poziomie 4,9 – 5,0 kn. Kpt. musiał wysuszyć i spakować do kabiny rufowej genakera -"po prostu praca na nim przy równym, bocznym wietrze o sile 20 węzłów to mordęga. A już zwijanie go w tych warunkach w pojedynkę to prawie samobójstwo. Niech śpi do wiosny, kiedy będzie potrzebny w drodze powrotnej. Jadę więc na grocie i genui"- napisał. Dzięki sprzyjającym wiatrom "odsadził" się od równika na ponad 500 mil.
żródło"
http://kapitancichocki.pl...-obu-polkulach/
Link do trzeciego odcinka "Z kapitanem Cichockim dookoła świata"
Do kapitana Cichockiego zbliża się (albo już jest) silny front niżowy co oznacza , że mogą wystąpić huraganowe wiatry w porywach nawet dochodzące do 12 stopni Beauforta. Na szczęście pozycja jachtu wskazuje , że huragan "muśnie" tylko żagle "Indyka". Według prognoz kapitan będzie sztormował około 10 - 12 godzin i to w nocy. Tymczasem 2100 mil morskich za Cichym, ściga się 7 jachtów w wyścigu Volvo Ocean Race. Najprawdopodobniej tuż przed Kapsztadem (flota wchodzi do tego portu) dogonią Tomka (a może nie). W trzecim odcinku "Z kapitanem Cichockim dookoła świata" można było się dowiedzieć gdzie znajduje się pierwszy z jachtów biorący udział w VOR.
Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum