Od dzisiaj też już mamy HMS Victory na naszym rynku.
małe zdjęcie
Wydawnictwo nauczone (być może) niewypałem wycinania wodą (water jet), czego efektem były krzywe,
posiepane elementy szkieletu i pokładów w poprzednich kolekcjach, w HMS Victory powrócił do łask laser
i elementy w 1 części są bardzo ładnie wycięte i oznakowane, dla tych najbardziej opornych .
Rozczaruję malkontentów - elementy lawety wyglądają dobrze, działo (dużo lepsze niż w kolekcji ST) i kółka z metalu
malowane na czarno (niestety trochę widać nadlewki, więc jeszcze szlifowanko i ponowne malowanko, jak komuś to przeszkadza ).
Nie jestem naiwny i wiem, że następne działka mogą odbiegać od ideału, pisał o tym Przemek:
PDyner napisał/a:
Z tymże armatki pójdą prawdopodobnie do wymiany, bo jak zapewne zauważyliście każda jest innej średnicy i są także widoczne różnice w rzucie bocznym. Trochę to rozsierdziło ludzi budujących to cudo czemu dali wyraz na forum poświęconym statkom wydawanym przez DeA (http://forum.model-space.co.uk/- dla zainteresowanych) i wydawnictwo obiecało je wymienić aczkolwiek nic nie jest jeszcze pewne (sytuacja trochę w typie :" i chciałabym, i boje się")
...
No gdzieś te wymienione lufy muszą trafić
Pierwsze wrażenie pozytywne, zobaczymy co dalej.
Szkoda tylko tych 90 figurek
W zeszycie 3-cim, karonada (+ elementy), środkowy element podłużnicy, element 3 wręgi, 2 płaskowniki do wzmocnień łączenia elementów podłużnicy.
/w moim zeszycie nie były tak ładnie zapakowane elementy karonady /
Lufa karonady ↔ 23 mm, odlew (też małe nadlewki) - zaskoczyło mnie, że na lufie jest monogram króla Jerzego III (GR z koroną).
Instrukcja składania karonady, jak widzę, jest rzetelna i dobrze zilustrowana - dokładne plany wierceń i ułożenia względem siebie elementów.
Opis potrzebnych narzędzi:
• nożyk modelarski
• pęseta
• szczypce do cięcia drutu
• szczypce ze zwężonymi końcami
• szczypce okrągłe
• płaski pilnik iglak
• małe imadło
• mała wiertarka ręczna
• małe wiertła (dwa rozmiary ø = 0,9 i ø = O,6)
• mały młotek
Oprócz tego klej sekundowy CA,
klej do drewna, mały gwóźdź i wykałaczkę.
Do pracy można używać lupy (ja będę musiał ).
____________________________
zdjęcia zaczerpnięte z forum DeA
W uzupełnieniu relacji na temat mojego sposobu wykonania kotwic, dodam jeszcze, że po wciśnięciu elementu w modelinę przy krawędziach pozostaje obłość, którą dociskam do elementu tak by dochodziła do połowy grubości elementu. Dla usztywnienia trzonu kotwicy w pierwszą część odlewu zatopiłem wykałaczkę.
W następnych dam patyczek na całą długość trzonu lub użyję pręcik z zepsutego parasola.
Po oszlifowaniu (zwężeniu tej rozklepanej części przy otworku, na szerokość nieco mniejszą niż szerokość trzonu kotwicy) i przycięciu na długość (rozklepałem trochę końcówkę) położyłem pręcik na odlewie. Na modelinie zaznaczyłem gdzie wypada otwór.
Trzeba pamiętać, że pręcik pod własnym ciężarem zatonie w żywicy (ja kładłem po 45 min. po zalaniu - ale i tak dolny element doszedł do płaszczyzny formy), dlatego można przykleić do niego na CA małe kawałki dystansów z forniru o szer. mniejszej niż szerokość trzonu kotwicy.
Pokusiłem się jeszcze do zrobienia wzmocnienia z drutu z jednego kawałka (trzon z łapami). Drut rozklepałem, aby w przekroju uzyskać mniej więcej kwadrat i uformowałem do kształtu.
Zamiast lutowania skleiłem CA, dodatkowo dałem opaski z nitki i wywierciłem otwór (ø = 0.9 mm) na pierścień.
Właśnie zalałem drugą część ostatniej kotwicy .
Metoda, którą użyłem do wykonania trzonów kotwic jest niestety czaso- i pracochłonna (wymaga zdolności manualnych lub większego nakładu pracy), więc tym, którzy nie czują się na siłach polecam raczej wycinanie ze sklejki, jak robiłem w Santa Marii.
Każdy, kto chce swój model najbardziej upodobnić do oryginału, musi mieć świadomość, że na poprzeczkach kotwic powinny być metalowe opaski, a nie owijki z linki. Ja do swoich modeli zrobiłem owijki jako "atrakcyjniejsze" z całą świadomością tej decyzji.
Potwierdzeniem niech będzie opinia znawcy tematu, pana Krzysztofa.
Krzysztof Gerlach napisał/a:
...
Linowe owinięcia ZAMIAST żelaznych opasek wzmacniających na poprzeczkach kotwic sporadycznie się trafiały, zwłaszcza przy małych sztukach, używanych przez małe okręty. Sądząc po niezbyt precyzyjnej ikonografii spotykano je jeszcze w XVII w., chociaż już kilka wieków wcześniej standardem były owe metalowe opaski. Natomiast zastosowanie takich owinięć na modelu okrętu wielkości Victory z przełomu XVIII i XIX w. to absurd.
...
Jestem pod wielkim wrażeniem wykonania szalupy.
Całe szczęście, że nie wyrzuciłem formatki po wręgach (tych z zestawu).
Brak mi jeszcze doświadczenia ale spróbuję na jej podstawie zbudować kopyto.
Nie wiem co z tego wyjdzie ale po obejrzeniu tych zdjęć mam
wielką ochotę spróbować się z tym tematem.
Dzięki za słowa uznania
Jak już pisałem w temacie >>Waloryzacja, wręgi w zestawie są zbyt toporne i totalnie nie w skali, dlatego zdecydowałem się na inne wykonanie szalupy. Kopyto też ma sens, gdyż chcę wykonać dwie szalupy - jedną malowaną (kolorystyka admiralicji), a drugą w drewnie (tak jak do Santisima Trinidad). Być może wtedy zdecyduję jaką opcję wyglądu modelu wybiorę - malowaną czy w drewnie .
A propos ST, to robiłem dwie szalupy (naiwnie myślałem, że wykorzystam jedną do Victory, ale niestety okazała się za duża - 160 mm.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum