www.1421.tv
Mało znane nam fakty z dziejów żeglugi i żeglarskie osiągnięcia starożytnych Chińczyków przedstawione w niezwykle pasjonujący sposób.
Polecam stronę, sam spędziłem tam kilka godzin.
www.1421.tv
Mało znane nam fakty z dziejów żeglugi i żeglarskie osiągnięcia starożytnych Chińczyków przedstawione w niezwykle pasjonujący sposób.
Polecam stronę, sam spędziłem tam kilka godzin.
Temat bardzo ciekawy.Na forach dżonka jest proponowana na pierwszy model dla początkujących. Tym czasem dżonki w epoce naszych galeonów były od nich o w wiele dzielniejsze zarówno w halsowaniu jak i radzeniu sobie na wodzie.
Dawno dawno temu gdzieś tam czytałem, że żagiel dżonki był sprawniejszy od naszych europejskich zarówno w kwestii refowania i obniżania środka ożaglowania stosownie do pogody. jak i też aerodynamicznie- gdzie częściowa przepuszczalność powietrza zwiększała ich sprawność w odniesieniu do nieprzepuszczalnej tkaniny naszych żagli.
Coś mi tam kołace ze wspomnień, że dżonki konstrukcyjnie pozwalały na zaskakująco prosty sposób halsowania: Zamiast robić zwrot przez sztag, po prostu rufa stawała sie dziobem i płynęło to- to jak gdyby do tyłu... a zmiana halsu trwała znacznie krócej niż w naszych galeonach z wyzłoconymi d..rufami.
Podsumowując: Uważam, że dżonka może być dla modelarza ambitnym celem budowy, a przy okazji zapoznawania się z tematem można poznać spory kawał historii budowy statków budowanych po za Europą. Ja w każdym bądź razie zamierzam- jeśli los pozwoli- zapoznać się z głębiej z tematem dżonki klasy "Santisima", ale po zakończeniu budowy mojej S.T.
nie wspomnę, że jak na ówczesne czasy tak nowatorskie rozwiązania jak grodzie wodoszczelne były dopiero docenione przez europejczyków kilka wieków póżniej, a w zasadzie w zeszłym stuleciu
nie wspomnę, że jak na ówczesne czasy tak nowatorskie rozwiązania jak grodzie wodoszczelne były dopiero docenione przez europejczyków kilka wieków póżniej, a w zasadzie w zeszłym stuleciu
Niniejszym odszekuję bzdurę którą napisałem w wypowiedzi powyżej cytowanej z Emiliusa.
Dotyczy to tego fragmentu mojej wypowiedzi:
"Coś mi tam kołace ze wspomnień, że dżonki konstrukcyjnie pozwalały na zaskakująco prosty sposób halsowania: Zamiast robić zwrot przez sztag, po prostu rufa stawała sie dziobem i płynęło to- to jak gdyby do tyłu... a zmiana halsu trwała znacznie krócej niż w naszych galeonach z wyzłoconymi d..rufami."
Pokornie przepraszam tych których ta oczywista bzdura poruszyła lub rozśmieszyła.
Gdy ja przeczytałem, sam dostałem zeza rozbieżnego.
Jest to wręcz kliniczny przykład objawów choroby zwanej Filipińską lub bardziej potocznie atakiem garażycy, która mnie tego wieczoru dopadła.
Zaskakująca metoda zmiany halsu dotyczyła pływadeł z rejonu Pacyfiku - Canoe Polinezyjczyków.
A Emil skomentował to z klasą i spokojem angielskiego lorda zamiast nazwać po imieniu: Dziękuję.
, zawstydzasz mnie komplementami kolejny raz. A propos, byłem mało aktywny ostatnio ale musiałem złapać nieco oddechu i podgonić prace domowe. Zatem nie długo Zbyszku pozwole sobie nieco więcej popisać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum