Nie przejmuj się - ja swoją (do dziś nie wiem po co) wypełniłem pianką montażową i już dobre dwa miesiące siedzę i patrzę jak puchnie. Na szczęście po ostatnim szlifie chyba przestała i być może będę mógł poszywać dno.
Jest radość.
Całe szczęście, że skończyłem poszycie w momencie kiedy żona wróciła, bo znowu byłby problem. Przy furtach mogę sobie dziubać, bo to tylko listewka, nożyk, papier, klej.
Decyzje do podjęcia przez kolejny miesiąc (z naciskiem na pierwsze z tych opcji):
- koniec poszycia, czy drugie
- kolor czy bejca
Od początku założyłem sobie, że mój będzie w kolorze, bo po prostu lepiej wygląda (bejcować będę sobie Seweryna). Wkurza mnie jednak to, co zostało po gwoździkach i tak naprawdę przydałoby się zrobić drugie poszycie + gwoździo(kołko)wanie. W takim razie dlaczego tak cudowałem każdą pojedynczą listewkę, żeby było na cacy (cacy w rozumieniu moim, własnym, prywatnym oczywiście ;) )
Łapie się w każdym razie, że mogę cytować opisy niektórych z Waszych relacji (tyle razy już je przeglądnąłem w tę i nazad) :)
Fajnie, że po pierwszych niepowodzeniach nie wywaliłeś wszystkiego do kosza, tylko po czasie (i małej rozróbie na modelu) ciągniesz to dalej. Osobiście Victory bym malował, bo taki stoi w doku jako muzeum + miedziane poszycie.
Fajnie, że po pierwszych niepowodzeniach nie wywaliłeś wszystkiego do kosza
Rzucić nie rzucę, bo mnie kiedyś nauczyli, że jak się coś zacznie, to należy i wypada zakończyć :)
Mam takie jedno banalne może pytanie:
- nie potrafię zrozumieć jak Wy te furty przytrzymywaliście spinaczami bieliźnianymi? Choć różne rodzaje wypróbowałem, to zawsze trzymają mi tak, że furta odchyla się do zewnątrz. Hurtowo się więc nie da - idę po 1 na 15 minut
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum