Jeden z największych okrętów epoki. Hm, model, czemu nie. Z tych i innych względów "superprodukcja" , tylko że z zestawu a nie z Hollywood. nie mniej jednak wystartowałem.
Nauczony nieco wcześniej, czekałem jednak na skompletowanie elementów zestawu aby na etapie stępki przystąpić do jej kompletnego złożenia i osadzenia w uchwytach stoczni.
Po złożeniu stępki i przymierzeniu na sucho elementów okazało się, że nad podziw wszystko dość dobrze pasuje.
osiowość szkieletu nie bardzo bo nie chwycony uchwytami stoczni alei poziom wręg poprawny
zatem pozostało zacząć wklejać najniższy pokład.
Następnie przyszedł czas na wklejenie trzeciego pokładu.
Kolejny etap przemyśleń naprowadził mnie na kolejną poprawkę do wykonania. Rzecz delikatna do zrobienia aczkolwiek wykonalne. Zwężenie węzłówek które będą widoczne poprzez luk górnego pokładu. Oryginalne są szerokie i nienaturalnie wyglądają zatem po przymierzeniu pokładu do wręgi odznaczyłem wysokość .
Podcięcie do zaznaczonej wysokości i wyprofilowanie węższe przyniosło dobry rezultat, co widać na następnym zdjęciu. Węzłówki 3 i 4 są zauważalnie smuklejsze także zatem później będą wyglądać zdecydowanie bardziej proporcjonalnie.
Nie było potrzeby zwężania pozostałych, gdyż górny pokład przysłoni je skutecznie.
Oczywiście osadzanie pokładu wykonałem kompletne, czyli wszystkie naraz bez uprzedniego robienia deskowania - z LENISTWA . Przyznam, że lenistwa może nie do końca, ale ze względu na to, iż seryjne wykonanie desek oszczędziło mi czasu tej pracy. Sposób wykonania deskowania opisuję oddzielnie tutaj - Deskowanie pokładu w dziale technik.
Uniknąłem jednocześnie konieczności trochę niewygodnego robienia zakładek z desek między pokładami, a jednocześnie cały pokład pozwolił mi na dokładne rozplanowanie układu desek o czym napiszę w jednym z następnych postów.
Po przyjrzeniu się konstrukcji doszedłem do wniosku, że zmodernizuje nieco pokłady. Wydłużę pokład w części rufowej .Do tego celu użyłem sklejki ze skrzynek na owoce- dokładnie ta sama grubość sklejki. Pokład do samej wręgi przemalowanej bejcą - orzech. w tej wrędze potem zostaną ewentualnie wstawione drzwi, ale to zależy czy będzie mi się chciało tak komplikować budowę.
Wydłużenie pokładu natomiast było efektem dyskusji z jednym z kolegów modelarzy w wyniku czego, postanowiłem, iż na tym poziomie baterii ambrazury umożliwią wgląd do środka modelu, zatem wydłużenie między 9 a 11 wręgą jest konieczne.
konstrukcja dodatkowego pokładu od spodu
Teraz pozostało wykonać na tym pokładzie jeszcze deskowanie z kołkowaniem na tym etapie.
Kolejne chwile analizowania konstrukcji i wpadłem na pomysł, aby zamiast klocka -podstawy pod schodki na 2 pokład wstawić pomiędzy wręgi 4 i 5 kawałek pokładu który pokryje deskami i przeprowadzę ćwiczenia w kołkowaniu.
Ze względu na to iż postanowiłem nie robić wglądu na ten pokład odległość na chodach wypadła mi w przybliżeniu na wysokość klocka podstawy oryginalnej z zestawu. Cały pokład dopasowany między wręgi dodatkowo podklejony na wspornikach, "pseudopokładnikach"
Efekt na pewno będzie lepszy niż głębia bez pokładu
Z deskowaniem pokładu też wykonałem małą rewolucję. Jeśli ktoś robi deskowanie według opisu z DA - ok.
W planach modelu z muzeum pokazano nieco odmienny typ deskowania, który najprawdopodobniej został zastosowany przy budowie okrętu.
Przygotowałem sobie zatem szablon z papieru do oznaczania rozkładu desek i adoptowałem wymiary do skali modelu.
W roku budowy okrętu szerokość klepek pokładu wahała się w granicach od 8 do 14 cali czyli od 20 do 35 cm. Na początkach wieku jeszcze stosowano deskowanie o szerokości 10 do 16 cali czyli od 25 do 41 cm niemal. Dotyczyło to zwłaszcza konstrukcji europejskich. Dla tego też pokazany w planach sposób deskowania i bicia kołków pasowałby. Pozostała do wyjaśnienia tylko jedna kwestia tzw. King plank, czyli deski królewskiej. Po przeglądnięciu wielu dokumentacji okazuje się, że wzmocnienie pokładu jakim jest King plank nie było stosowane na pokładach działowych, czyli w tym wypadku, schemat pokazany w planach dotyczyć mógł w zasadzie jedynie dobudowanego Quarter decku. czy półpokładów. zatem i moje deskowanie zostanie wykonane w ten sposób.
zatem skoro pokład jest - pozostaje tylko poprzybijać dechy gwoździami, żeby gorliwi majtkowie nie starli ich za burte
Treenails jest wykonany z pasemka forniru olchowego. od wyrównanej krawędzi odcięty pasek o szerokości około 1 mm po czym przepuszczony przez otworki aż do średnicy 0,6 mm. Zabawy przy tym że hoho Otwory w pokładzie wywiercone na średnicę mniejszą czyli na 0,5 mm.
Po kilku godzinach "tłuczenia młotkiem" z klejem ukazał się obraz moim oczom
Nawet zadawalający efekt choć z pewnymi wyjątkami, ale jako armator pobłażliwy dla siebie samego, przełknąłem te kilka błędów. i obrobiłem zejściówkę listwami zrobionymi z patyczków do lodów.
W oczekiwaniu dalszej dostawy elementów postanowiłem zająć się nieco tym co mogłem zrobić teraz. Tak więc wykończenie zejściówki listwami z mahoniu i poręcz sznurowa. Końcówka sznura powinna która teraz zwisa to tylko próba. Finalnie tu lina zakręca w dół do poręczy na dole schodów i tam się powinna skończyć lub być poprowadzona jako kolejna poręcz następnej zejściówki pod tą.
Słupki poręczy zrobione z wykałaczek. Prawdopodobnie na wierzch powinna jeszcze dojść deska balustrady. A skoro powinna - to pewno i dojdzie.
obok zejściówki widać także dorobione wg. dokumentacji muzealnej uchwyty talii lawet armatnich.
Sposób wykonania , chyba typowo normalny . Poczernienie drutu uzyskane poprzez wyżarzenie nad płomieniem zapalniczki.
Ta warstwa tlenku powinna długo wytrzymać.
Mając jeszcze chwilę czasu podszedłem do gretingu.
magazynki na pociski do 18 funtówek wykonane z resztek sklejki chyba meranti nafrezowane wiertłem dentystycznym pod kaliber pocisków w tej skali czyli 1,3 mm.
Do zrobienia pozostał zatem jeszcze opętnik masztu wraz z kozłami.
Na tym etapie na razie poprzestaję i dopiero po dociągnięciu poszycia kadłuba i burt do tej wysokości zacznę dalszą część urządzania tego pokładu, gdyż wcześniejsze przykrycie górnym pokładem uniemożliwiłoby mi zamocowanie innych detali w tym baterii 18 funtówek. I to jest istotna różnica w etapie prac w stosunku do wydania oryginalnego
Zaznaczam, iż jest to mój wybór, podyktowany dodatkowym zakresem który sobie wymyśliłem, a kontynuowanie budowy w kolejności sugerowanej przez DA nie jest złe. Dokładne wykonanie wg. instrukcji z poprawkami wg planów da dobry efekt. Moja poprzeczka poszła wysoko, lecz tym proszę się nie sugerować, choć nie zabraniam korzystać z tego co tu przedstawiłem do tej pory i będę przedstawiał dalej. Moja budowa opiera się całkowicie na wszystkich elementach zestawu, a uzupełnienia są dokonywane na bazie planów i materiałów leżących u każdego z nas w różnych zakamarkach.
Po dość długim czasie kolejny etap prac za mną. Poszycie kadłuba pierwszą warstwą listew.
Ponoć zdjęcia i obrazki mówią najwięcej, ale tu należy się parę słów wyjaśnień.
Poszywanie zalecane w instrukcji jak najbardziej można i powinno się wykonać ( w tym przypadku ) tak jak to jest opisane. Jeśli ktoś już wykonywał poszycie listewkowe może natomiast pozwolić sobie na pewne modyfikacje.
Ja popełniłem kilka. Zacznijmy od klinów wstawianych w wolne pola. wykonałem ich kilka i stosowałem bardziej metodę, aby klin był zakończeniem listwy a nie jako oddzielny element.
Druga modyfikacja - to nieco inna kolejność , lub raczej rozmieszczenie listew. Na dość trudnym profilowo kształcie kadłuba układanie listew powodować mogło nienaturalne ugięcia wyglądające jak zapadnięcia. jest to widoczne dobrze na jednej z witryn , gdzie model budowany jest na podstawie planów.
Kolejny element - przy kontynuowaniu poszywania listwa przy listwie w pewnym momencie może się zdarzyć że listwy będą zakręcać , a ponieważ nie są zwężane zgodnie ze sztuką poszywania, prowadzi do podniesienia krawędzi listwy dając efekt poszywania na zakładkę. Jest to o tyle dodatkowo niebezpieczne, że listwa nie leży dokładnie na wrędze, gdyż jej sprężystość podnosi krawędź i nie gwarantuje sklejenia do wręgi i do sąsiedniej listwy.
Ponieważ jest to i tak pierwsze poszycie, które nie będzie widoczne, odstąpiłem od sztuki poprawnego szkutniczo poszywania i ułożyłem listwy zgodnie z ich tendencjami układania się na wręgach. W sekcjach o znacznym zakrzywieniu profilowałem oczywiście listwy na gorąco. Dotyczy to zwłaszcza dziobu oraz rufy, gdzie listwa poza łukiem skręca w osi o 90 stopni.
Nie obyło się oczywiście bez potknięć wynikłych z pośpiechu co widać na kolejnym obrazku. Listwa za słabo wygięta w łuk musiała mieć dodatkowo feler i pękła. (górna wstawka) natomiast nieuwaga spowodowała zapadnięcie listwy do środka i powstanie rowka. Wyjściem z tego było naklejenie paska pozostałego s poszywania pokładu klejem cyjanopochodnym. twarda spoina i można naddatek dobrze zeszlifować do obłości profilu.
Oczywiście taki błąd przy poszywaniu jednowarstwowym jest niedopuszczalny, a jeśli zdarzy się, wymaga bardzo starannego dopasowania naklejki, lub usunięcia wadliwej klepki i wstawienie nowej.
Kolejny etap dość trudny , to wstawienie wypełnień na dziobie i rufie oraz nadanie im profilu. Całość szlifowania jest na tyle skomplikowana, że należy poświęcić temu dużo czasu i uwagi. Szlifowanie rozpocząłem od usunięcia naddatków wystających poza obrys profilu kadłuba patrząc z góry, czyli w rzucie pionowym.Kolejne szlifowania usunęły naddatki poza profilem patrząc z boku, czyli w rzucie poziomym. Tutaj pomocnym jest przebieg stępki.Teraz dopiero przyszła kolej na wygładzenie rantów aby przejść płynnie od linii kadłuba w zakończenie profilu zgodne z dziobem oraz stewą rufową. Ten fragment był najbardziej wymagający, ze względu na konieczność symetrycznego szlifowania na obu burtach. Do sprawdzenia poprawności kształtu i symetryczności można użyć szablonu lub przyrządu własnej konstrukcji, podobnego do ślusarskiego przyrządu do zdejmowania (kopiowania) kształtu. U mnie wyszło to tak:
Ostatnim etapem szlifowania było nadanie profilu i szerokości na stępce w miejscach, gdzie znajdują się stewa rufowa i dziobowa.
Pojawia się oczywiście niebezpieczeństwo przeszlifowania listew, na krawędziach , dla tego należy robić to bardzo ostrożnie. Dodatkowo zweryfikujemy swoją pracę na etapie kładzenia pierwszych listew i dokładności wykonania. Jeśli się nie przyłożyliśmy wcześniej i nie zostały listwy dobrze doklejone, krawędzie , zwłaszcza te bardzo cienkie jakie zostaną po szlifie, będą się odrywać. Metoda naprawy tych błędów - w szczeliny wpuścić kroplę kleju cyjanoakrylowego aby wsiąkł i zastygł przy poprawnej pozycji krawędzi listwy.
Czyli jak wspomniałem, kolejny etap pracy nad poszyciem kadłuba. Wyoblenie pod rufą pokryte listwami mahoniu, i zaczyna się skomplikowany nieco etap układania białych pasów poszycia.
Mimo tego, iż jest to cienki 0,5 mm fornir, to jednak może pękać w trakcie układania, jeśli go nie zwilżymy i nie ukształtujemy wstępnie. Można oczywiście dość szybką metodą odprasować żelazkiem , albo namoczyć i zostawić do wyschnięcia. tak też zrobiłem.
dość istotnym momentem jest to, aby poprawnie nałożyć trzy kolejne pasy poszycia w jasnym kolorze. Paski mają szerokość 5 mm. Pasek drugi i trzeci będą przykrywać ambrazurę trzeci natomiast najniższy znajdzie się pod dolną jej krawędzią. Widoczne na fotografii dwa paski ( 2 i 3 ) są jedynymi białymi jakie pod skosem zachodzą na rufę pod ostatnią dolną belkę. Pierwszy pasek natomiast dochodzi czołowo do boku ciemnych pasków.
W następnym poście pokażę o czym piszę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum